Zakaz połowu dorszy uderzył w armatorów łodzi turystycznych.

Zakaz połowu dorszy uderzył w armatorów łodzi turystycznych.

Trwające od miesięcy negocjacje pomiędzy armatorami turystycznymi i rządem nie przynoszą efektów. Głos przedsiębiorców wsparli Radni Województwa Zachodniopomorskiego i w specjalnym stanowisku zaapelowali do rządu o rekompensaty dla armatorów, którzy zabierali turystów – wędkarzy w morze. To konieczność, gdyż wprowadzony od stycznia 2020 r. zakazu połowu dorsza na wschodnim Bałtyku uniemożliwił prowadzenie działalności blisko 200 właścicielom łodzi i kutrów w Polsce. Połowa z nich pracowała na Pomorzu Zachodnim.

Łodzie zabierające turystów – wędkarzy na Bałtyk na stałe wpisały się w nadmorski krajobraz. Od stycznia stoją jednak na sznurkach, a większość najprawdopodobniej trafi na złom. Zakaz połowu dorsza na wschodnim Bałtyku, ma pomóc odnowić populację tego gatunku, ale równocześnie zabrał możliwość pracy. Armatorzy rybaccy i załogi mają do 2024 r. otrzymywać rekompensaty za brak połowów. Przeciągające się zmiany w polskim prawie i trwające konsultacje z Unią Europejską sprawiły, że na ten moment nie mogą liczyć na rekompensaty. Odszkodowania nie objęły armatorów jednostek sportowo-rekreacyjnych, którzy w ramach protestów blokowali już porty w Świnoujściu i Kołobrzegu.

– Blisko 100 armatorów turystycznych z Pomorza Zachodniego nie może wykonywać pracy, a każdy zatrudniał po 2-3 osoby. Za swoje łódki wciąż pacą raty kredytów, ubezpieczenia. Od początku roku są w bardzo trudnej sytuacji, a pamiętajmy, że na rejsach wędkarskich korzystały również nadmorskie hotele, sklepy czy restauracje. W opinii armatorów, do tej pory rząd nie przedstawił konkretnych rozwiązań. Jako Radni Województwa Zachodniopomorskiego apelujemy o wsłuchanie się w ich głos i pomoc finansową na właściwym poziomie, o podjęcie dialogu z Komisją Europejską i wykorzystanie możliwości jakie dają środki unijne – powiedział marszałek województwa zachodniopomorskiego Olgierd Geblewicz.

W opinii Radnych Województwa pomoc dla armatorów turystycznych może pochodzić między innymi ze środków unijnych w ramach Programu Operacyjnego „Rybactwo i Morze”. Aby było to możliwe Rząd powinien rozpocząć konsultacje z Komisją Europejską. Stanowisko Sejmiku wskazuje również konieczność nowelizacji ustawy o recyklingu pojazdów wycofanych z eksploatacji, by umożliwić wypłacanie rekompensat za złomowanie jednostek. Sporym ułatwieniem dla armatorów turystycznych było by również obniżenie lub zwolnienie z opłat portowych.

Armatorzy mieli obiecane od ministra gospodarki morskiej i żeglugi śródlądowej Marka Gróbarczyka, że do końca marca ich sprawa zostanie rozwiązana. Ministerstwo zaproponowało 20 mln zł. Wiecie Państwo ile to wypada na jednego armatora? 200 tys. zł. Jak oni mogą rozpocząć swoje nowe życie. Oni dalej protestują w porcie w Gdyni – dodawała członek Zarządu Województwa Anna Bańkowska.

Radni wskazali, że zakaz połowów poza armatorami i ich załogami, dotyka również szeroko rozumianą branżę turystyczną, hotelarzy, restauratorów, sklepikarzy, a także lokalne samorządy, które odczują brak wpływów podatkowych. Problem odczuje nie tylko gospodarka nadmorska, ale także firmy turystyczne, transportowe czy producenci i dystrybutorzy sprzętu wędkarskiego. Według danych Morskiego Instytutu Rybackiego, armatorzy turystyczni poławiali zaledwie 1-2% rocznych limitów dorsza przyznanych rybołówstwu morskiemu.

– Nikt nie jest w stanie wyżywić się ani przetrwać ekonomicznie wożąc ludzi tylko na przejażdżki kutrem. Tak samo nie jest możliwe łowienie innych gatunków ryb, specyfika Bałtyku jest taka, że łowiło się dorsza. Nie można odtworzyć turystyki wędkarskiej w oparciu o inne gatunki ryb, podkreślali to sami armatorzy – powiedział Jakub Hardie – Douglas, przewodniczący Komisji Rolnictwa i Rozwoju Obszarów Wiejskich Sejmiku Województwa Zachodniopomorskiego, którego inicjatywą jest stanowisko. Pismo zostało skierowane do Premiera RP, Ministra Gospodarki Morskiej i Żeglugi Śródlądowej oraz Ministra Klimatu.

inf. UM Szczecin