O sukcesach, motywacji i … belgijskich frytkach rozmawiamy z Basią Borowiecką – aktualną Mistrzyni Polski Elity Kobiet w kolarstwie przełajowym

O sukcesach, motywacji i … belgijskich frytkach rozmawiamy z Basią Borowiecką – aktualną Mistrzyni Polski Elity Kobiet w kolarstwie przełajowym

08.01.2019
W grudniu mieliśmy przyjemność porozmawiać z Barbarą Borowiecką – aktualną Mistrzyni Polski Elity Kobiet w kolarstwie przełajowym. Biorąc pod uwagę, że sezon cyclocrosowy trwa teraz w najlepsze, był to chyba jeden z najlepszych momentów na przeprowadzenie wywiadu dotyczącego tej dyscypliny.

AP24: Powiesz nam kilka słów o sobie?
BB: Nazywam się Barbara Aleksandra Borowiecka, urodziłam się w 1995 r. w Łęczycy (woj. łódzkie). Obecnie studiuję na AWF w Gorzowie Wielkopolskim (fizjoterapia), ale licencjat skończyłam na Uniwersytecie Medycznym w Łodzi.
AP24: Skąd wzięło się zamiłowanie do kolarstwa u Dziewczyny z Centralnej Polski? Nie jest to przecież najłatwiejszy sport. Mogłaś wybrać każdą  inną dyscyplinę… lub też nie wybrać żadnej.
BB: Zaczęłam jeździć na rowerze w maju 2014 roku (były to długie wycieczki na rowerze miejskim). Po jakimś czasie stwierdziłam, że tego typu rower kiepsko zjeżdża po korzeniach w lesie i kupiłam sobie „górala”. We wrześniu 2015 r. pojechałam swój pierwszy wyścig na góralu ross R6 na kole 27,5 cala. Wywróciłam się kilka razy, do tego padało i było zimno, ale dojechałam na czwartej pozycji. Stwierdziłam, że w sumie to jednak było fajnie i tydzień później wygrałam wyścig dookoła zalewu Sulejowskiego.
Wymyśliłam sobie, że gdy pojeżdżę na zimowych wyścigach, ktoś zauważy mój potencjał i zaproponuje pomoc. I tak też się stało. „Śmigałam” akurat na zimowej Mazovii organizowanej przez Cezarego Zamanę, gdzie przygarnął mnie LikeBikeKenda Team. Dzięki nim zrobiłam dwie „generalki”: Mazovia MTB Maraton i Lotto Poland Bike Grzegorza Wajsa.
Jeździłam oczywiście najdłuższe dystanse i bardzo często lądowałam na podium. Odniesione wtedy sukcesy zachęciły mnie do dalszej pracy w tym zakresie i pomyślałam, że może czas na jakiegoś trenera.
AP24: No właśnie, opowiedz coś o swoich trenerach i mentorach.
BB: Pierwszym i najbardziej wymagającym trenerem byłam ja sama. Dopiero później nawiązałam współpracę z profesjonalnym trenerem. Trzeba przyznać, że faktycznie trochę bardziej mnie to poukładało i dało dodatkową motywację. Na początku jako biedna studentka płaciłam kilka „stówek” miesięcznie za treningi z serii „kopiuj-wklej”. Studiuję fizjoterapię, więc porcję wiedzy z anatomii, fizjologii i biomechaniki miałam wystarczającą. Dzisiaj książek i artykułów na rynku nie brakuje, więc obecnie również prowadzę się sama w tym zakresie. Oczywiście słucham również podpowiedzi ludzi, którzy na kolarstwie „zęby zjedli”. Rady takich osób chętnie wykorzystuję. Przykładowo w sezonie przełajowym 2018/2019, który zakończył się dla mnie koszulką z orzełkiem, pomagał mi Max Bieniasz. Następnie musiałam się troszkę podporządkować trenerowi Pacyfic Nestle Fitness Cycling Team Leszkowi Szyszkowskiemu. Jednak i tu również miałam sporo swobody, ponieważ trener mi ufał. Dodatkowo trenowałam i ścigałam się na tandemie.
Na co dzień obserwuje mnie Kazimierz Szczepaniak. Jest ze starej szkoły, więc „nie ogarnia” tych cyferek, pracy na tętnie czy miernikach mocy. Za to doskonale potrafi ocenić czego mi brakuje. Widzi, że jeśli któregoś dnia „ugniatam kapustę”, to nadaję się wyłącznie do odpoczynku. Czasem też bierze mnie za auto i po ruchach ocenia czy może mnie jeszcze „przeciągnąć”. Jeździmy też na wspólne treningi, jest dla mnie autorytetem, czasem katem, a czasem troskliwym ojcem.
AP24:  Od kogo czerpiesz inspirację?
BB: Chyba od Tomka Mackiewicza. Mamy mnóstwo wspólnych cech. Często wydaje mi się, że jestem tak samo jak on, skazana na wieczną tułaczkę.
AP24: Czyli zapewne czytałaś historię Tomka autorstwa Dominika Szczepańskiego pt. „Czapkins”?
BB: Ta książka jest bardzo ważna w moim życiu „…i niech sobie będą wszyscy mądrzy ze swoimi rozumami, a ja ze swoją miłością niech będę głupi” Edward Stachura. To pierwsze zdanie z tej publikacji.
AP24: Masz czas na oglądanie filmów? Kryminały, romanse, a może komedie?
BB: Moim ulubionym serialem jest Dr House, a filmem Ukryta Gra.
AP24:  Czyli jednak zagadki, tajemnice i pełne napięcia poszukiwanie prawdy. A w jaki sposób się relaksujesz?
BB: Najlepszy relaks to drzemka w hamaku nad jeziorem, rzeką lub morzem… Ważne, żeby z dala od ludzi i w naturalnym środowisku.
AP24: Najlepszy przyjaciel?
BB: Artur Bedyński (też kolarz). Rozmawiamy o problemach małych, większych. Mieszkaliśmy razem jakiś czas w Łodzi. Wspólne wyjazdy, wyścigi, wzajemna motywacja. Zżyliśmy się ze sobą i możemy swobodnie rozmawiać o wszystkim… codziennych obowiązkach, związkach, filozofii, zwykłych bzdurach. Z przyjacielem nawet milczy się fajnie.
AP24: Jaki był Twój najpiękniejszy moment w życiu, niekoniecznie sportowy?
BB: Najpiękniejszy moment z życia jest mimo wszystko sportowy. Ostania runda MP w Strzelcach Krajeńskich. Wiem jaka przewaga, niewiele może mi już zagrozić, chyba że już jakiś naprawdę olbrzymi błąd czy pech… Ostanie pół rundy płaczę. Czuję że udowodniłam swoją rację. Dużo myśli wtedy było w głowie…na co mi dobry rower, na co mi szytki… po co Ty tam do tej Belgii jedziesz, przecież stracisz pieniądze i nie wygrasz. Marzenia nabierały realnego wymiaru. Wygrałam, z zawodniczkami, sobą i systemem…
AP24: Śniadanie Mistrzyni Polski?
BB: Śniadanie jak śniadanie. Jajecznica i chlebek pełnoziarnisty. No chyba że jadę na wyścig z domu, to jajecznica z cieplutką białą bułką prosto piekarni, z masełkiem oczywiście. (taaak… GLUTEN, tłuszcz zwierzęcy, cholesterol). Jeśli jest więcej czasu do startu, jem ryż z bananem i dżemem.
Przed wyścigiem owsianka mi nie leży. Albo właśnie za bardzo leży… Na żołądku.
AP24: Na co dzień ścigasz się w Belgii. Czy belgijskie frytki i naleśniki są rzeczywiście takie dobre?
BB: Spróbowałam belgijskich frytek, ale jakoś nasiąknięty tłuszczem kawałek kartofla do mnie nie przemawia. Naleśniki? – Te które robię w domu oczywiście, ale na pewno  nie te kupne gotowce z marketu. To że mam na koszulce „bruggepannenkoeken” nie znaczy, że to jem.
Czekoladki? Tej najlepszej 70-95% czekolady jest jednak mały wybór. Już więcej można znaleźć w Polsce. Chyba Belgowie wolą tę mniej zdrową wersję – pełną cukru i dodatków. Polecam piwo 🙂 . Moje ulubione to ciemne, mocne.
AP24: Jakie rowery masz w swojej „stajni”?
BB: Mam górala BMC i przełajówkę Giant.
AP24: Jak oceniasz swój debiut w kolarstwie szosowym? Przypominam, że sezon letni przejeździłaś w dobrym polskim klubie Pacific Nestle Fitness Toruń
BB: Debiut na szosie… Hmm… No nie było tragedii. Moja baza, wytrzymałość pozwalały czasem nadrabiać braki techniki i taktyki. Wszystko małymi krokami. Mam nadzieję, że w tym sezonie będzie lepiej.
AP24: Twój największy sukces w sporcie?
BB: Największy sukces do tej pory to zdobyty dwukrotnie tytuł Mistrzyni Polski.
AP24: A największy sukces w życiu prywatnym?
BB: Hmmm???  Urodziłam się i żyję!
AP24: Gdybyś mogła cofnąć czas…zmieniłabyś coś w swoim życiu?
BB: Wiem, że czasu nie cofnę, więc żyję tak, aby niczego nie żałować. Wszystko co się dzieje ma jakieś znaczenie i sens. Życie nie raz mi pokazało, że jestem tylko marną istotą i mogę zniknąć w ułamku chwili.
AP24: Jako sportowiec pomagasz również innym. Czym różni się parakolarstwo od kolarstwa pełnosprawnych?
BB: Niepełnosprawni wkładają w ten sport jeszcze więcej wysiłku, muszą mierzyć się dodatkowo ze swoimi niepełnosprawnościami. Ja pomagam osobom niewidomym i niedowidzącym jako pilot tandemu. Czasem osoba niedowidząca jest w stanie poradzić sobie sama, niewidoma jest zależna od swojego przewodnika. W nowych miejscach bywają zdezorientowane, same nie mogą jechać na rowerze, są zdane na umiejętności swojego partnera. Muszą mu ufać w 100%. Pilot ma również trudne zadanie, jest przecież odpowiedzialny nie tylko za siebie, ale również za drugiego kolarza.

Basiu, życzymy kolejnych sukcesów oraz obrony koszulki Mistrzyni Polski na najbliższych wyścigach w Szczekocinach.

Z Basią rozmawiał Przemek Chabas Chabasiński
zdj. Barbara Borowiecka oraz Jarek Dulny – Fotografia sportowa